niedziela, 28 lutego 2016

Czy kiedyś?

Dotykam koniuszkiem języka
blizny po twoich
odciskach,
liniach papilarnych na topografii moich zwojów.
Jedna z fałd niezwykłe zawadiacko wyprostowała się na dźwięk Twojego głosu,
ale erekcja ta
okazała się równie prawdziwa, jak
audio-transfer mlaśnięć
na wiecznie rozładowanej baterii moich i twoich zobowiązań.
Puściłem sygnał, ale zanim oddzwoniłaś, 
utopiłem telefon w ustach
I nadal trzymam w nim wodę.
BROŃCIE BOŻE PODLAĆ NIĄ KWIATÓW! 
Ona tak tu stoi,
ona ma odstać
tylko odstana może...
może...
morze.

niedziela, 7 lutego 2016

łonćja tel mi jar nejm?

lubię myśleć o tobie,
kapitanie Tom,

że jesteś razem z całą kontrolą
naziemną.

kocham myśleć o tobie,
jako nieobecnym
wiecznie
obgadanym
ideale

do-wymiany-za-inne-wymiany.

Zamiary.

Uwielbiam
i to podkreślam, Kapitanie Tom,
że w momencie kiedy jesteś
najmniejszym z niesitniejących
a ja przesuwam ster w twe skurczone
i chirurgicznie wygładzone
dłonie, ręce i policzki
tak doskonale wypchane
chomikowi zasobami
wystukiwanych tik - tak

jesteś tym, co mogę.

Nienawidzę za to,
drogi kapitanie - bo mogę się tak do Kapitana Toma zwracać, prawda Kapitanie?

nienawidzę i podkreślę to jeszcze dwoma kreskami,
że .
kiedy .
bez .
źle,