wtorek, 24 marca 2015

amerikan drim [1/7]


  • I widzisz? Po co było tyle gadać? Wszystko jest w porządku – i tu oblizał łyżeczkę, którą wymieszał kawę. - Żyjemy ze sobą, tak, jak chcieliśmy.
  • Co? Tak, tak – odparła roztargniona, cały czas nerwowo rozglądając się po kawiarni.
  • Spędzamy wspólnie czas, dotykamy siebie. Oddychamy sobą. Czy to nie jest – i tu zrobił przerwę, jakby szukał wyrazu. - spełnienie naszych marzeń?
  • Tak, tak. Dokładnie tak, Piotrek. - przytakiwała krążąc wzrokiem między zegarkiem znajdującym się nad barem, a drzwiami wejściowymi.
  • Więc możemy powiedzieć z czystym sumieniem – jesteśmy szczęśliwi. Jesteśmy tam gdzie chcieliśmy być.
  • Tak, tak, tak, jak mówisz. - mówiła równie beznamiętnie, jak wcześniej, jednak po którymś zerknięciu na zegarek wyjęła telefon i jednym ruchem, nie czekając na jakikolwiek odzew rozmówcy, wybrała numer i już prowadziła konwersację – Tak, kochanie. Wiem, przedłużyło się. Już zaraz będę, przepraszam. Przepraszam, wyjaśnię ci. Metro się... No przestań. Ja już idę – to powiedziała do rozmówcy przy stoliku, zasłaniając ręką telefon.
  • Jutro o tej samej porze. - Ale ona nic nie odparła. Przerzuciła płaszcz przez ramie i była w drodze do obrotowych drzwi prowadzących na ulicę. Siedział jeszcze chwilę, patrząc jak powoli zatrzymuje się rozkręcony przez nią mechanizm, jednak jego obserwacje zostały przerwane przez zgrabną brunetkę, pewnie studentkę jakiegoś humanistycznego kierunku, wywnioskował po dobrze spiętej fryzurze i zbyt wyeksponowanym biuście.
  • Coś jeszcze dla pana? - mówiła kelnerka.
  • Nie, dziękuję. Ja właściwie już pójdę. - i tu zaczął zakładać płaszcz – dopisz mi to do rachunku, jutro zapłacę, złotko.
    I położył kilka banknotów jednodolarowych dla dziewczynki za fatygę. Wstał i powolnym krokiem szedł do wyjścia, grzebiąc coś w telefonie. Zanim wyszedł z kawiarni, można było usłyszeć:
  • Skończyłem spotkanie, więc ja odbiorę Mike'a ze szkoły. Do zobaczenia w domu.
    I charakterystyczne zassanie po kolejnym skrzydle dotykającym futryny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz