wiem, że ostatnie tygodnie nie były najlepsze, przepraszam. Czy miesiące. Po prostu wszystkiego jest dla mnie za dużo. Ale ciebie nigdy nie było... Przez te wszystkie lata przeszliśmy wszystkie formy znajomości i osiągneliśmy coś takiego, że ja nie mogę bez ciebie żyć. Dopiero teraz, jak nie przyszedłeś widzę, jaka jestem sama. Jaka jestem pusta. Jak jesteśmy jednym razem. Czemu nie przyszedłeś? Przeciez zawsze byłeś silniejszy - kazałeś iść dalej i nie dawać satysfakcji nikomu poddając się, co ja takiego powiedziałam? Że telefon?
Wiesz, jak na samym początku, jak zaczęliśmy tu przychodzić, jak postanowiliśmy znowu zmienić nas powiedziałam, że jeżeli któreś z nas nie przyjdzie o siedemnastej, oznacza to, że nie wyszło - myślałam, że to będę ja i to już następnego dnia.
Nie możesz mi tego robić, nie odchodź.
Nie pozwalaj mi samej, porcjuj chociaż, racje wydzielaj, niech schodzę na mniejszej dawce, aż będę wolna - możesz chyba tyle dla mnie zrobić.
Zabiliśmy mnie, wypełniliśmy nami.
Kochasz mnie,
żyj za mnie.
Albo obiecaj, że będziesz
M.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń